wtorek, 25 czerwca 2013

12.



Another day another night inside a lonely world
Another game another fight inside a lonely world
Another wrong another right inside a lonely world
Such a lonely world, such a lonely world

Święta zbliżają się z prędkością światła. Gubię się w wirze przygotowań. Tak, namówiłam rodziców na przyjazd do Rzeszowa. Stęskniłam się za nimi, tak dawno nie spędzaliśmy razem świąt. W ostatniej rozmowie telefonicznej mama pytała o miasto, moja pracę i o Ciebie. Pamiętają Cię doskonale, to przecież Ty ocaliłeś ich córkę przed kompletnym zgubieniem. Zaczynałam obracać się w niezbyt przyjemnym gronie, zmieniałam się na gorsze, jednak spotkanie z Tobą i Michałem odwróciło moje życie o 180 stopni. Przy Was nie czułam się samotna, zagubiona, nierozumiana. Potrzebowaliśmy siebie nawzajem. Ocaliliście mnie.

Na Drugi Dzień Świąt zapraszam do siebie Ignaczaków. Przedstawiam ich rodzicom. Mama jest oczarowana maluchami, tata rozmawia z Krzyśkiem o sporcie, a Iwona pomaga mi w kuchni.
- Twoja mama chyba chciałaby zostać babcią. - zagaduje mnie, doprawiając rybę.
- Tak, nie trudno zauważyć, nie wiem jednak kiedy to nastąpi.
- Chciałbyś mieć dzieci? - pyta już zupełnie poważnie.
- Oczywiście, że tak. Wiem, w przyszłym roku skończę 25 lat i chyba już najwyższa pora, ale nic nie poradzę, że los płata mi figle.
- Zamierzasz jeszcze próbować rozmawiać ze Zbyszkiem?
- Sama nie wiem, wszystko zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja. Teraz to on musi zadecydować.
- Chcesz czekać? - pyta, patrząc intensywnie w moje oczy, jakby pilnując, żebym przypadkiem jej nie okłamała.
- Trochę poczekam. Ostatnio nie dałam mu szansy, teraz poczekam.
- Ciociu mogę pomóc? - do kuchni wbiega rozradowany Sebastian a za nim Dominika.
- Ja też chce pomóc. - przekrzykuje brata.

Siedzimy, rozmawiamy, dzieci co raz komuś dokuczają, ciągną do zabawy albo akurat znalazły coś "bardzo interesującego" i muszą to wszystkim pokazać. Ogólnie jest bardzo miło.
- Do kiedy Państwo zostają w Rzeszowie? - pyta Krzysiek. Jego słowa burzą mój spokój, rodzą napięcie, niepewność, obawę.
- W niedzielę wracamy do Gdańska, Sylwestra spędzamy z moją siostrą.
- W takim razie może wpadną Państwo na nasz trening.
- Z przyjemnością skorzystamy z zaproszenia. - o cholera. Zapowiada się ciekawie.

Rodzice siadają na trybunach. Obawiam się, tak wielu rzeczy się obawiam. Rzeczywistość mnie paraliżuje. Za każdym razem, kiedy chcę ruszyć do przodu, coś powala mnie na ziemię. Stąpam po cienkim lodzie.
Siedzę na ławce i przeglądam jakieś papiery, ktoś siada koło mnie. Podnoszę wzrok. Grzesiek.
- Hej Mała, jak tam święta spędziłaś?
- Dobrze. Po treningu zapraszam cię na kawę, musisz poznać moich rodziców.
- Chcesz im mnie przedstawić?
- Tak, jeśli nie chcesz to zrozumiem.
- Nie, nie o to chodzi, ale czemu akurat mnie?
- Bo jesteś moim przyjacielem. Idzie jeszcze Igła i zapytam Pita i Alka.
- Aha ok, będę. Tak przy okazji informuję o imprezie sylwestrowej u mnie. Będziesz, prawda?
- Oczywiście, że tak.

Sylwester. Dzień kiedy podsumowujemy kończący się rok. Analizujemy to, co zrobiliśmy dla siebie, jacy byliśmy dla innych, dla naszych bliskich. Przemyślamy nasze decyzje kolejny raz, może po fakcie. Zastanawiamy się co by było, gdybyśmy w jakiejś sytuacji postąpili inaczej. Czy bylibyśmy w tym momencie bardziej usatysfakcjonowani, szczęśliwi, spełnieni, a może przeciwnie - właśnie byśmy płakali, cierpieli. W ten właśnie dzień zadajemy sobie pytania, które nie mają odpowiedzi. Bo nikt nie wie co by było gdyby... Może lepiej jest, kiedy nie jesteśmy do końca świadomi. Pasuje tu przysłowie: "Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz".
Cóż ostatnio nie sypiam zbyt dobrze...

Stoję przed drzwiami mieszkania Grześka. Chcę być taka, jak rok temu. Beztroska. Wolna. Szalona. Szczera. Z zadrą w sercu, ale z uśmiechem na ustach. Teraz nie jestem w stanie odciąć się od uczuć, zapomnieć na chwilę i zwyczajnie się bawić.
Naciskam dzwonek.
Chcę, żeby wszystko się wyjaśniło, ułożyło. Chcę, by ten wielki kamień nie dusił już mojego serca.
Gospodarz staje w wejściu z uśmiechem na twarzy. Witam się z nim przelotnym uściskiem, po czym idziemy do salonu. Są tu prawie wszyscy. Nie ma jedynie Ciebie i Asi. Czyżbyś zrezygnował z imprezy z kumplami na rzecz romantycznego wieczoru z dziewczyną. Witam się ze wszystkimi, na koniec zajmując miejsce koło Iwony.
Rozlega się pukanie i wiem, ze jednak wybrałeś imprezę z drużyną. Dosiada się do nas Asia, a Ty idziesz w stronę Paula i Alka.
Rozmawiamy, śmiejemy się, pijemy alkohol w dużych ilościach. Patrzę na Asię i boli mnie jej naiwność, to w jakiej niewiedzy żyje, ale boli mnie również jej uśmiech - taki beztroski, szczery. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz uśmiechałam się bez bólu w sercu. O północy wszyscy wyszyliśmy na zewnątrz. Grzesiek i Igła przygotowali pokaz fajerwerków. Przysiadam na huśtawce i wszystko obserwuję z boku.

No matter how hard i can try inside a lonely world
No one can hear me when i cry inside a lonely world
I'll never know the reasons why inside a lonely world
Such a lonely world, such a lonely world.
___________

Przepraszam, ze tak długo mnie nie było. Kolejny raz nawaliłam, czuję, że z każdym kolejnym opóźnieniem zawodzę Was. Przepraszam :*

Dzisiaj trochę dłuższy.
Następny jak dobrze pójdzie jutro, bo mam wenę :* (ale tak już serio jutro) :)
Dziękuję tym osobom, które tu jeszcze zaglądają.
Kocham Was :**

2 komentarze:

  1. przeczytałam wszystkie rozdział w trymiga i jedno wielkie WOW :) świetnie piszesz :* mam nadzieję,że jak najszybciej wyjaśni sie wszystko między Zbyszkiem,a Melką :) widać,że bardzo go kocha,że jest dla niej najważniejszy :) ale,żeby przerywać w takim momencie ? serio ? :< informuj mnie na http://eveerything-at-once.blogspot.com/?m=1 :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaglądam :) I bardzo mi się podoba, ale z rozdziału na rozdział jestem jeszcze bardziej ciekawa jaką decyzję podejmie Zbyś. Jak miło, że już jutro dodasz nowy ;D
    Tymczasem zapraszam na mój nowy blog : http://mysle-ze-nie-wiesz-nawet-czego-chcesz.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń