sobota, 30 marca 2013

7.





 Wiesz jaki jest najgorszy błąd?
Uciekać przed samym sobą
Nie wiedząc nawet dokąd,
pora by ego poszło won.

Czuję zapach męskich perfum, bardzo przyjemny, kojący. Otwieram oczy pomału, ospale. Dostrzegam umięśnioną rękę na swojej talii i wspomnienia z wczorajszego wieczoru uderzają we mnie ogromną i silną falą. Jego ramiona dają poczucie bezpieczeństwa, o nic nie muszę się martwic. Od dawna miałam z Piotrkiem dobry kontakt, ale teraz przez myśl mi przechodzi, że przecież ten kontakt mógłby być jeszcze lepszy, gdybym tylko na to pozwoliła  Wszystko teraz jej w moich rękach. On wyjawił mi swoje uczucia, choć nie wie, że to słyszałam. Znajduję się na rozdrożu i muszę zdecydować, którą drogą pójdę. Na pewno pierwszą sprawą, którą muszę uporządkować w swoim życiu jesteś Ty. Muszę zastanowić się, co tak naprawdę do Ciebie czuję i czy w ogóle coś jeszcze czuję, czy tylko to uczucie sobie wmawiam. Czy to jest miłość czy sentyment, którym Cię dążę ze względu na spędzone razem lata? Nie wiem, w moim życiu jest tyle pytań bez odpowiedzi. Zagubiłam się już w tym, straciłam swoje priorytety, najważniejsze wartości przestały mnie obchodzić.  Stałam się samolubną, egoistyczną suką. W końcu się do tego przyznaję, dociera to do mnie teraz, to co zrobiłam ze swoim życiem, jak bardzo się zmieniłam. Po moim policzku spływa łza, łza rozpaczy, ale też łza pokory, którą teraz muszę w sobie na nowo odnaleźć.
Jego uścisk jest zbyt mocny, by udało mi się wymknąć niezauważalnie. Jakby bał się, że jeśli teraz mnie wypuści, już nigdy do niego nie wrócę.
- Piter? - szepcze mu do ucha, ale on śpi jak niedźwiedź. - Piotrek - mówię trochę głośniej, a on delikatnie mruży oczy, przeciągając się by po chwili spojrzeć na mnie swoimi niebieskimi i czystymi jak letnie niebo oczami.
- Dzień dobry Meluś. - wypowiada zalotnie i całuje mnie czule w czoło. Czuję się lekko zdezorientowana, zawstydzona.
- Hej. - uśmiecham się na przywitanie. - Chyba się już będę zbierać.
- Może zostaniesz na śniadanie? Co Ci szkodzi? - robi oczy jak kot ze Shreka, uroczy widok, przez który mięknie mi serce. - Przecież nie gryzę - dodaje jeszcze z przekorą.
- No dobra, wstawaj, trzeba w końcu coś przygotować. - poganiam go entuzjastycznie.

***  


Dróg jest zbyt wiele, a Ty jesteś sam
Którą pójdziesz to pytanie już znasz.
W lewo, czy w prawo, ruszaj się żwawo
Podejmuj decyzje, choć w głowie chaos


Po śniadaniu u Piotrka wróciłam do domu, wzięłam długi prysznic, a teraz czytam książkę, żeby choć na chwilę zapomnieć o tym, co się dzieje w moim życiu.
Z idealnego świata lektury wyrywa mnie dzwonek mojej komórki. Na wyświetlaczu widzę, nieznany mi numer, ale odbieram.
- Halo?
- Hej Melka, to ja Michał. Mam nadzieję, że się nie obrazisz za to, że wyłudziłem od Igły twój numer. Pomyślałem, że może moglibyśmy się spotkać? - dawno z nim nie gadałam, więc to chyba dobry pomysł.
- Ok. Z chęcią.
- Gdzie ci pasuje?
- Przyjedź do mnie. - podaję mu adres. Ciesze się, że mam jeszcze w  nim przyjaciela. Ważne jest teraz dla mnie to, żeby odbudować stare przyjaźnie, a skoro Misiek wyciągnął do mnie rękę, muszę z tego skorzystać.
- Będę za 15 minut. - informuje i rozłącza się.
Wygodny dres zmieniam na rurki i bluzeczkę z nadrukiem. Wygrzebuję jakieś ciastka i wstawiam wodę do zagotowania.

***


Niekiedy coś, jakby ciągnie Cię w tył
To sprawy zaległe nie przejmuj się tym
Ważne jest to, czego dopiero dokonasz
Nie ma przeszkody, której byś nie pokonał


Otwieram drzwi.
- Hej. - mówię zapraszając go do środka.
- Cześć Melka. - przytula mnie, jest to trochę niezręczne, ale cieszę się, że jest tutaj, teraz, a nie tylko w mojej pamięci. Chcę, żeby był już zawsze. Tęskniłam za nim i jego radami.
- Wolisz kawę czy herbatę?
- Kawę, muszę się obudzić choć trochę przed meczem. - śmiejemy się chwilę, wychodzi nam to nawet naturalnie.
Przynoszę kawę i stawiam przed nim, sama siadam wygodnie w fotelu naprzeciw niego. Chwila niezręcznej ciszy, widzę, że się nad czymś zastanawia i chyba wiem nad czym.
- Melka, .... możemy porozmawiać o Zbyszku. - miałam rację.
- Dobrze. Wiesz, może nawet potrzebuję takiej rozmowy z kimś kto był z nim wtedy.
- Cierpiał. Na prawdę, Mała on Cię kochał jak wariat. Wiesz jaki jest, powiedział to pod wpływem emocji, wcale tak nie myślał.
- Wiem, ale wtedy byłam ślepa, nie potrafiłam tak na to spojrzeć  po prostu .... nie potrafiłam. Potrzebowałam czasu, a potem nie miałam odwagi wrócić.
Milczy, podchodzi tylko, siada na oparciu fotela i przytula mnie. Pozwalam moim łzom w końcu wypłynąć.
- Nadal go kochasz, prawda? - trafił z samo sedno
- Tak, tylko dlaczego do jasnej cholery dopiero teraz to do mnie dotarło. - zaczynam jeszcze bardziej płakać - Ale on jest szczęśliwy, ma przecież dziewczynę. A moja miłość  .... może to tylko przywiązanie, może kocham wspomnienia, a nie tego Zbyszka, którym jest teraz.
- Mu się tylko zdaje, że jest szczęśliwy. Wmawia to sobie. Wiesz, odkąd ona się pojawiła zaczęło się między nami psuć, a teraz nawet nie gadamy.
- Rozmawiałeś z nią kiedyś? - wyswobadzam się z uścisku Miśka i ocieram łzy.
- Tak, parę razy, ale nie były to miłe rozmowy. - widząc moje pytające spojrzenie, kontynuuje. - Zawsze w jakiś sposób mnie prowokowała, a Zbyszkowi mówiła, że to wszystko moja wina, on jej ślepo wierzy. Nie wiem dlaczego on w ogóle z nią jest. Czasami miłość jest ślepa i nie wybiera.
- I komu Ty to mówisz.

***


Po raz kolejny pora by, za stery
Złapać, sterować po sam kres i 
Nie dawać się kierować, osobom trzecim


Czekam przy placu zabaw w parku, już widzę Iwonę z dziećmi,  zmierzającą w moim kierunku. Witam się z pociechami i razem z Iwoną siadamy na ławce tak by mieć na nie oko.
- Iwona, muszę Cię przeprosić. Ostatnimi czasy byłam straszną egoistką, zwalałam Ci się na głowę z byle problemem.
- Od tego są przyjaciele, Meluś.- przytula mnie mocno. - Widzę, zaczęłaś porządki w życiu.
- Tsaa. Próbuję. Kontakt z Miśkiem i Monią odnawiam, codziennie gadamy na skypie. Stęskniłam się za nimi.
- A jeszcze niedawno jak robiliśmy grilla to się zapierałaś rękami i nogami, że nie chcesz iść.
- Wiesz czemu. Teraz wiem jaka głupia byłam. Zachowywałam się jak dziecko. Uciekałam, zamiast stawić mu czoła, doprowadzić do konfrontacji i może szczerej rozmowy.
- Jejciu, moja mała Melka dorosła.
- Nie bądź uszczypliwa. - wystawiam jej język i dźgam delikatnie w bok.
- Haha, no dobrze koniec z tym.
- Chciałabym też w najbliższy wolny weekend pojechać do rodziców. Z mamą ciągle mam kontakt telefoniczny, ale boję się reakcji tata. Obiecała mi, że przygotuje go ta moją wizytę jakoś delikatnie.
- Kochana wiesz, że zawsze wal z problemami do nas. Z Krzyśkiem ci zawsze pomożemy, będziemy kciuki trzymać, czy damy kopniaka na szczęście.
- Oczywiście. I nie zapominaj, że ja też ci pomogę w problemach, jednak oby takowych nie było.
Spędziłam z Panią Ignaczak całe popołudnie. Rozmowa z nią i zabawa z maluchami zawsze mnie odprężają.

***

To ty jesteś odpowiedzialny za swoje życie na procent sto

Dam radę. Zmienię się, na nowo odnajdę spokój i będę szczęśliwa. Wierzę w to i osiągnę swój cel.

****
Jest coś takiego :)
a za oknem dalej śnieg -,- chcę już wiosnę :)
Zima bez skoków, nie jest fajna :(

Życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt Wielkiej Nocy :)  

piątek, 1 marca 2013

6.


22.09.2012.

Mecz z Jastrzębiem.
Siedzę na ławce w stroju sztabu medycznego. Jedyne co z tego lubię to to, że mogę założyć sportowe buty. Nie lubię obcasów, sukienek i mocnego makijażu. Nic z tych rzeczy nigdy do mnie nie pasowało, chyba, że sytuacja tego wymagała to się poświęcałam.
Rozgrzewacie się, nie mogę patrzeć na Ciebie i Kubiaka, nawet na siebie nie patrzycie. Słyszałam jakieś plotki, nawet Igła coś wspominał, ale nie mogłam w to uwierzyć  że już się nie przyjaźnicie. Jednak teraz widząc jak się zachowujecie, to aż mnie coś w środku skręca. Pamiętam jak spędzałam z Wami i Miśkową Moniką całe dnie. Byliście nierozłączni, obie doskonale zdawałyśmy sobie z tego sprawę.
Wchodzę na salę z jeszcze jedną torbą medyczną. Widzę, że Misiek zmierza w stronę wyjścia. Mija mnie, czyżby mnie nie poznał? Nie no, spoko, ten blond to chyba jednak była pomyłka. Z rozmyślań na temat mojego aktualnego koloru kłaków wybudza mnie ktoś, łapiąc za nadgarstek. Odwracam się i widzę Michała. Wymiana spojrzeń i już wiem, że jednak mnie poznał.
- Melka, co tu robisz? - pyta wyraźnie zdziwiony. - Koszulka sztabu Resovii??
- Tak jakoś wyszło, już drugi sezon. - wyjaśniam, widząc jego wzrok domyślam się, że chce zapytać o Ciebie.
- Amelia! - Jestem uratowana.
Przepraszam Kubiaka i zmierzam z torbą w stronę trenera Kowala, który mnie zawołał i reszty.

Drugi set, ściskam mocno kciuki za Resoviaków. Na chwilę odwracam wzrok od boiska, by zapytać o coś trenera Kowala, za chwilę patrzę już na leżącego na parkiecie Pita. Znoszą go. Leży, krzywi się z bólu gdy główny fizjoterapeuta zajmuje się jego kostką. Siadam koło niego i podkładam mu czyjąś bluzę pod głowę, niespodziewanie łapie mnie za rękę. Patrzę mu w oczy zdezorientowana, ale zaciskam swoją maleńką dłoń na jego ogromnej łapie.
Ściskam jego rękę, ale myślę o Tobie, o tym, że od rozmowy w parku nie zamieniłeś ze mną ani jednego słowa oprócz krótkich konieczności jak oschle rzucone w przestrzeń "cześć" na treningach. Myślałam, że po tamtej rozmowie, będziemy rozmawiać  chociaż czasami, ale Ty uciekasz. Robisz to co ja zrobiłam dwa lata temu. Co chcesz mi przez to udowodnić? Chcesz mi dać taką nauczę? Co siedzi teraz w Twojej głowie?

Na halę przyjechałam z Piotrkiem, co się okazało być wygodne na chwilę obecną, gdyż nie musiałam zostawiać swojego auta na parkingu na całą noc.
Prowadzę jego samochód,a on zrzędzi, że nie tak się zmienia biegi, żebym jechała wolniej bo on się zaczyna bać  żebym nie wyprzedzała na podwójnej ciągłej....
- Piter, zamknij się, bo jak nie to Cię wysadzę!!
Zamilkł, na moje szczęście, i swoje bo mógłby żałować gdyby tego nie zrobił.
Skręcam na parking pod Biedronką.
- Zaczekaj tu i nie rób głupstw, zaraz wracam. - nakazuję mu, tonem nieznającym sprzeciwu
- Dobrze mamusiu. - mówi rozbawiony i uśmiecha się jak tylko on potrafi  Pokazuję mu język rozbawiona lekko i idę do supermarketu.
Kupuję pizzę do odgrzania, lody, wino, opakowanie cukierków i inne "niezbędne rzeczy". Nie ma to jak, "zdrowa" żywność.

Szybko zmierzam schodami na górę, gdy jestem już przy jego drzwiach obracam się. ..... Nie ma go, wyglądam za barierkę i widzę jak gramoli się po schodach. Zostawiam zakupy pod jego mieszkaniem i zawracam.
- Chodź sieroto. - śmieję się i pomagam mu pokonać kolejne stopnie - Swoją drogą mogłeś wybrać mieszkanie w bloku z windą albo taki domek jak Ignaczaków. - dodaję.
- Taki dom chcę kupić jak już będę miał przy sobie tą jedyną. Chciałbym, żeby moja dziewczyna pomogła mi wybrać meble i wszystkie drobiazgi. - mówi z największą powagą, z łatwością dostrzegam iskierki w jego oczach  ale są ledwo widoczne i nieśmiałe. Przez chwilę znowu przypominam sobie słowa Pani Marii i czuję lekkie ukłucie w sercu, bo ja mu tego nie mogę dać  wciąż jestem w Tobie beznadziejnie zakochana..... chyba.... sama się już w tym wszystkim gubię.

Oglądamy jakąś komedię romantyczną, obżeramy się lodami i wszystkim co jest w tym domu do zjedzenia. Siedzimy na kanapie w salonie. Wiesz staram się o Tobie nie myśleć  ale nie mogę, zastanawiam się co teraz robisz itd. żałosne, wiem, ale inaczej nie umiem. Myślę o Tobie w każdej chwili. Ranię Piotrka, bo będąc przy nim, myślę o Tobie, on może nie zdaje sobie z tego sprawy, ale ranię go i siebie.
- Przyniosę Ci nowy lód na kostkę. - zmierzam w stronę kuchni, otwieram zamrażalkę i wyjmuje nowy lód.
Zimne powietrze wydostające się z urządzenia, orzeźwia mnie.
- Melka, do jasnej cholery ogarnij się! - nakazuję sama sobie.
Wracam do Piotrka. Zmieniam mu okład i wracam do oglądania filmu, który jakoś w ogóle mnie nie ciekawi. Znużona i zmęczona ciężkim dniem, nie zauważam kiedy Piotrek mnie obejmuje, ani kiedy zasypiam i wtulam się w niego jeszcze bardziej.

Czuję jak bierze mnie na ręce i przenosi do sypialni. Budzę się, ale nie otwieram oczu. Jego silne ramiona są takie bezpieczne, jednak powinny trzymać kogoś innego, nie mnie, nie jestem odpowiednią osobą dla niego, nie będę w stanie dać mu pełni szczęścia. Kładzie mnie delikatnie na łóżku i przykrywa kołdrą.
- Piotrek dla twojej kostki będzie lepiej, jak nie będziesz spał na zbyt małej kanapie. - mamroczę, dopiero po jakimś czasie dociera do mnie to co powiedziałam, ale jest już za późno, czuję jego ciało przy moim, słyszę jak jego serce bije.
Mija pół godziny, udaję, że już zasnęłam, ale natłok myśli mi na to nie pozwala.

I could stay awake just to hear you breathing
Watch you smile while you are sleeping
While you're far away and dreaming
I could spend my life in this sweet surrender
I could stay lost in this moment forever
Where every moment spent with you is a moment I treasure.

- Meluś śpisz. - nie odzywam się, wyczuwam w jego głosie, że byłaby to poważna rozmowa, nie chcę jej, nie chcę komplikować nam obojgu życia.
- Wiesz, odkąd się pojawiłaś w Resovii, już pierwszego dnia chciałem Cię zaprosić na kawę, ale ten smutek, który bił od Ciebie mnie paraliżował. Teraz już wiem czym był spowodowany, a raczej kim. Wiem, że nie byłaś w żadnym poważnym związku od czasu rozstania z nim. Niedawno dopiero zrozumiałem co tak naprawdę do ciebie czuję. Teraz gdy śpisz obok mnie czuję się dziwnie, bo nigdy o tym nawet nie marzyłem. Mógłbym tak leżeć i się w ciebie wpatrywać już do końca życia, bo cię kocham. - zatkało mnie, z trudem powstrzymywałam łzy, poczułam jak mnie przytula. Jednak starsze osoby, bardziej doświadczone widzą to, czego my, młodzi nie potrafimy dostrzec.


*********

Jest, w końcu mi się udało dodać ;D mam nadzieję, że się Wam spodoba. Koniec zbliża się wielkimi krokami. Chyba odwlekam tak dodawanie rozdziałów, bo nie chcę tego kończyć  zżyłam się z tą historią. Napiszcie w komentarzach jak widzicie zakończenie, wolicie happy end czy niekoniecznie? ;D