To tylko deszcz nie moje łzy
naprawdę życzę Ci
bądź szczęśliwa
szczęśliwa z nim
naprawdę życzę Ci
bądź szczęśliwa
szczęśliwa z nim
- Zibi. - podchodzi do bruneta i chwyta go za ramię tak, by ten odwrócił się do niego i spojrzał w twarz.
- O co chodzi? - patrzy na niego z lekką złością. Dobrze wie, że jego kolega "ma oko na JEGO Melę".
- Ona czeka. Na ciebie. - jego zielone oczy powiększają się. Jest zdziwiony. Nie spodziewał się usłyszeć od Piotrka takich słów.
- O czym ty mówisz? - pyta, ale nie jest już zły czy wściekły, jest po prostu zagubiony.
- Nie udawaj głupiego. Melka na ciebie czeka. Ona cię kocha. Nie zmarnuj tego. - mówiąc to rani samego siebie. Sprawia, że jego serce się rozpada na kawałki,
krwawi. Kolejne słowa przychodzą mu z trudem. - Rusz się. Idź do niej i porozmawiaj.
- Teraz? Ale... - jest niepewny, zdezorientowany jak małe dziecko, któremu próbuje się coś wytłumaczyć, narzucić jakiś tok myślenia.
- Tu nie ma miejsca na żadne ale. Kochasz ją? - pyta. Brunet przez chwilę wpatruję się w punkt za jego plecami, co powoduje, że i on się odwraca. No tak, Asia.
- Czy kochasz Amelkę? - powtarza, przywołując towarzysza ponownie do rzeczywistości. Z każdą koleją upływającą minutą, jest coraz mniej pewien cudowności tego pomysłu, celu tej rozmowy, jej biegu.
- Tak. Kocham. Chyba. Wiem, że gdy ją widzę mam ochotę ją pocałować, przytulić, pokazać światu, że jest moja. Chcę z nią spędzać każdą chwilę. Chcę się z nią zestarzeć. - słuchając tej przemowy, tego wyznania, niebieskie oczy środkowego zachodzą mgłą, ale wie, że nie może się rozkleić, nie przy Zbyszku.
- W takim razie na co jeszcze czekasz? Dlaczego nie zerwiesz z Asią? - ukrywa łzy i smutek za maską zbulwersowania, oburzenia.
- Przyzwyczaiłem się do niej. Pomogła mi wyjść z amoku, w którym tkwiłem po odejściu Amelki. Związek z nią jest stabilny, pewny, przy czym Melka jest wielką niewiadomą, zagadką. W każdej chwili może wybuchnąć. - tłumaczy się, zwyczajnie się tłumaczy, a nawet jakby wykręca.
- Ona się zmieniła. Nie zauważyłeś? Wydoroślała. Ona chce z tobą założyć rodzinę. Stabilny związek, o którym właśnie mówisz. - sam już nie wie w co brnie. Próbuje nie okazywać emocji. Ice Man - teraz musi nim być.
- Wiem, ja to wszystko wiem. Boję się reakcji Asi. Piter, ja myślałem już o oświadczynach, a tu nagle Zarzycka znowu pojawia się w moim życiu. Jak tornado niszczy to, co zbudowałem. - widzi jak środkowy już chce otwierać usta. - Tak, wiem, że ona była w takiej samej sytuacji.
- Oboje potrzebujecie wyjaśnień, szczerej rozmowy. Wydaje mi się, że ten wieczór jest na takie właśnie konwersacje najodpowiedniejszy. - mówi łagodnie. Już się trochę uspokoił. Szalejące w nim emocje opadły nieznacznie, ale on to odczuł. Bo on czuje dużo, bo jest wrażliwy pomimo krążącego mitu. Nie jest Ice Manem. Po prostu nie przywykł do nadmiernego okazywania uczuć, do narzucania się ludziom ze swoimi problemami i radościami. Jest Cichy.
- Masz rację. Pójdę do niej i poproszę o rozmowę. - odwraca się i rozgląda w poszukiwaniu blondynki.
- Zbyszek tylko proszę, nie daj się ponieść emocjom, wyjaśnijcie wszystko. - patrzy w zielone oczy kolegi i widzi, że zdjął z jego serca kawałek wielkiego kamienia. Dołożył go na swoje, ale liczył się z taki skutkiem ubocznym tego planu. Bo on zawsze wszystko analizował, starał się przewidzieć. Taki już był - spokojny, opanowany, poukładany. Często słyszał, że jest "kochany" i to wielokrotnie właśnie od niej, ale nigdy nie czuł się kochany, zwłaszcza przez nią.
- Gdzie ona jest? - pyta zielonooki, rozglądając się gorączkowo. On z pewnością nie był opanowany. Z uporem dążył do celu, ale wszystko i tak chciał mieć "teraz - zaraz". Wszystko co osiągnął - zdobył ciężką pracą. Oczekiwał od otaczających go ludzi zrozumienia, tego, że będą czytać w jego myślach, odgadywać potrzeby i spełniać je. Mylił się. Lecz ostatnie wydarzenia go zmieniły, sprawiły, ze dojrzał, zaczął patrzeć na świat inaczej, jakby otworzyły mu się oczy. Jest w stanie zauważyć rzeczy, o których istnieniu nie miał wcześniej pojęcia. Otworzył się na uczucia. Stał się łagodniejszy, pokorniejszy. Lecz ciągle jeszcze zachodzi w nim ta przemiana i ma nadzieję, że za jakiś czas usłyszy od ojca, że ten jest z niego dumny, ze jego mały Zbyś stał się dojrzałym i odpowiedzialnym Zbigniewem.
- Na huśtawce. - znał ją, od jej przyjazdu do Rzeszowa, od dnia z w którym ją pierwszy raz spotkał. Lubiła być sama. Rozmawiała z samą sobą, często na głos. Najbardziej lubiła przesiadywać na huśtawkach, delikatnie się bujając. Był pewien, że tam właśnie teraz jest. Zarys sylwetki i ciche skrzypnięcia tylko go w tym utwierdziły.
Bartman kiwnął głową w niemym podziękowaniu kumplowi i odszedł w stronę ogrodu. Blondynowi pozostało jedynie obserwowanie jego oddalającej się sylwetki.
To tylko deszcz nie żadne łzy
naprawdę uwierz mi
bądź szczęśliwa
szczęśliwa z nim
naprawdę uwierz mi
bądź szczęśliwa
szczęśliwa z nim
********
I oto jest, obiecany ;D
Dziwi mnie to, ale nawet mi się ten rozdział podoba ;D hehe
Musiałam napisać to przejście w relacji niemelkowej :)
Podoba się? XD