niedziela, 5 maja 2013

10.



Błądzę jak otępiała pośród sklepów w Rzeszowskiej galerii. Szukam prezentu urodzinowego dla Piotrka, nie mam pojęcia co by to mogło być.
Przeglądam akurat jakieś książki, gdy mój telefon informuje o nowej wiadomości.
"Za 15 minut u Ciebie. :* 
                                Zbi."
Wiem, że nie powinnam, że źle postępuję brnąc w ten chory układ. Ale wolę mieć Cię chociaż przez tę parę ulotnych chwil, niż nie mieć wcale. Głupie? Wiem, doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Zarówno Iwona jak i Monika uświadamiają mi to na każdym kroku. Nie pochwalają tego i nie dziwi mnie to. Jestem im wdzięczna, że mimo tego wciąż przy mnie są i wspierają. Bez nich już dawno temu bym się poddała.

Przerywam zakupy i pędzę do domu, żeby zdążyć przed Tobą, nie chcę żebyś czekał.
Nie pukasz, wchodzisz jak do swojego mieszkania. Nie przeszkadza mi to. Czekam, ciągle czekam. Żyję od jednego spotkania do następnego. Czekanie i niepewność wypełniają moje życie, jednak gdy jestem z Tobą, wszystko znika. Nie martwię się. Wiem, że zaraz znikniesz, ale nadzieja następnego "razu" trzyma mnie przy zmysłach, dzięki niej jestem w stanie w miarę możliwości normalnie funkcjonować, nie świrować.
- Mela! - słyszę z przedpokoju. Zmierzam w tamtym kierunku, opieram się o framugę i obserwuję Cię. Tęskniłam.
- Zostaniesz na noc? - spoglądam Ci w oczy i ponownie widzę w nich to zawahanie.
- Tak. - odpowiadasz i na potwierdzenie mocno mnie przytulasz, całując w czubek nosa.

Siedzę na kanapie, a Ty leżysz z głową na moich kolanach. Oglądamy powtórkę meczu drużyny z Rzeszowa, razem analizujemy Twoją grę. Śmiejemy się, rozmawiamy, milczymy. Wydaje mi się, że tej przerwy nie było, pamiętam dokładnie ile naszych wieczorów wyglądało tak, jak właśnie ten. Liczyła się tylko obecność tego drugiego przy boku, nic więcej.
Powieki stają się ciężkie, nie daję rady już ich otworzyć, pomału odpływam w krainę snów. Czuję jak moje ciało oplatają Twoje silne ramiona, bierzesz mnie na ręce. Po chwili leżę już w łóżku, a Ty obok mnie.
Nie zasypiam, myślę o tym, że jutro rano znowu odejdziesz, że Asia wróci z Bydgoszczy i ja przestanę się liczyć. Będę znowu funkcjonować jak obłąkana, czekając na telefon od Ciebie, jakikolwiek znak. Chciałabym mieć prawo do przytulania Cię bez powodu, gdy tylko będę miała taką ochotę. Niestety, nie mam takiego prawa. Nie chcesz mi go dać, a może się boisz, że znowu nam nie wyjdzie. Błagam, nie bój się już.

Gdy się budzę, Ciebie już nie ma, zniknąłeś jak sen. Odchodzisz razem z nadejściem nowego dnia. Zbyszek nie chcę tak dłużej. Muszę to przerwać, będzie trudno, oboje będziemy cierpieć, może czasami będę tego żałować, ale muszę w końcu powiedzieć: "Stop".

Jadę na trening zdeterminowana, mam przed sobą jeden, jasno określony cel. Widzę Cię na końcu korytarza, uśmiechasz się w moim kierunku. Nie dam rady, nie potrafię. Jestem zbyt słaba, uzależniłam się od Ciebie. Bartman, jesteś gorszy niż narkotyk, sprawiłeś, że nie jestem w stanie z tym skończyć.  Osłabiłeś mnie jeszcze bardziej. Zniszczyłeś mój mur obronny, odsłoniłeś moją duszę na wszelkie ciosy. Nie, to nie Twoja wina, nie mogę wszystkiego zwalać na Ciebie. To ja, ja jestem wszystkiemu winna, sama się w to wpakowałam, Ty mi pomagałeś, ale to ja zrobiłam pierwszy krok, ale teraz nie jestem w stanie zrobić tego ostatniego, by z tym skończyć.
- Mela. - w pewnym momencie pojawiają się przede mną Kosa i Piter, widzę, że nie jesteś z tego zadowolony. Bartman, nie masz prawa być zazdrosny i nawet nie masz o co, bo moje serce należy do Ciebie
- Tak? - mówię do nich z uśmiechem. Za ich plecami widzę, jak znikasz za drzwiami szatni.
- Wpadliśmy na świetny pomysł, a w zasadzie to ja wpadłem. - szczerzy się Grzesiek.
- Wiem, wiem Grzesiu, Ty wpadasz na wszystkie świetne pomysły. Konkrety proszę.
- Więc, chodzi o to, że wybieramy się dzisiaj do kina i pomyśleliśmy, że może wybrałabyś się z nami? - obaj uśmiechają się do mnie najszerzej jak mogą.
- Dobra, ale ja wybieram film.
- Nieee, błagam, Mela miej litość. Nie żebym miał coś do Twojego gustu filmowego, ale chcemy się rozerwać,  pośmiać, a nie płakać. - protestuje stanowczo Grześ.
- Wybierzemy coś razem, pasuje?
- Oczywiście. Będę po Ciebie o 18. - mówi Piter po czym szybko znikają w szatni.

- Spotkamy się dzisiaj? - podchodzisz do mnie, gdy jestem już przy swoim samochodzie.
- Mam już plany. - informuję Cię, i przeraża mnie to w jak bardzo oschły sposób to zabrzmiało.
- Aha, a jakie?
- Idę do kina z Piotrkiem i Grześkiem.
- Nowakowski ma na Ciebie oko. - mówisz z jakby lekką ironią. Ranisz.
- Zbyszek, to chyba nie twoja sprawa? - otwieram drzwi z zamiarem ucieczki.
- Na prawdę tak uważasz? - zbliżasz się do mnie i stanowczym ruchem uniemożliwiasz mi to.
- Nie chciałam tego mówić  ale muszę. Proszę nie przerywaj mi. - kiwasz głową na znak, żebym kontynuowała. Patrzysz badawczo w moje oczy. Z przypływem nagłej siły i odwagi zaczynam swój monolog...
- Uzależniłam się od Ciebie, sprawiłeś, że żyję jedynie od jednego spotkania do drugiego, od jednego pocałunku do kolejnego. Wykańcza mnie to. Sprawiasz, że jestem szczęśliwa, przez parę chwil czuję się wyjątkowo, nie myślę o niczym innym. Rano zawsze znikasz, a ja żyję nadzieją kolejnej nocy i strachem, że takowej nie będzie, że nie będę mogła cię już więcej przytulic, bo postanowisz, że już mnie nie chcesz. Zibi, nie mogę tak dłużej. Proszę, skończmy z tymi spotkaniami w tajemnicy przed całym światem, nie ciągnijmy tego. Ja będę czekać, nie wiem jak długo, ale trochę poczekam. Decyzja należy do Ciebie.
Patrzę w Twoje oczy jeszcze przez chwilę, po czym wsiadam do samochodu, już mnie nie zatrzymujesz.

Odjeżdżam. Łzy lecą mi strumieniami, przy najbliższej okazji zjeżdżam na pobocze. Płaczę, nie wiem czy dlatego, że powiedziałam "Stop", czy dlatego, że mnie nie zatrzymywałeś. Miałam nadzieje, że po tych słowach pocałujesz mnie i powiesz, że już dawno temu podjąłeś decyzję. Nic takiego nie usłyszałam. 


**********

Huehue.
Taki mały zwrot akcji. ;D
Miał być wczoraj, nie wyszło :/ Przepraszam.
btw. Urodziny Zbycha! ;D
Życzę mu dużo sukcesów zawodowych, dużej i szczęśliwej rodzinki i w ogóle wszystkiego co najlepsze. :)


Co sądzicie o nowym wyglądzie?
Czekam na komentarze :)

2 komentarze:

  1. Biedna sama się w to zaplątała i nie wie, co robić, bo tak czy siak cierpi. Beznadziejna sytuacja, ale myślę, że mimo wszystko dobrze zrobiła. Niech Bartman nie myśli, że będzie na każde kiwnięcie palca, chociaż pewnie by tak było. Upieram się przy tym, że ona pasuje do Piotrka :D Czekam na rozwój wydarzeń ;D A ten wygląd bloga jest chyba lepszy od tamtego ;)
    Zapraszam na moje siatkarskie opowiadanie :
    http://nie-mam-nic.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczne może od wyglądu który baaardzo mi się podoba. ;)
    Mimo wszystko moim zdaniem dobrze zrobiła. Mimo ze cierpi teraz podwójnie to zakończyła pewien stopień tego związku, dała do zrozumienia Zbyszkowi ze nie chce być tylko przerywnikiem w jego życiu gdy nie ma Asi. Moze i czuła się momentami szczęśliwa, więcej było tych gorszych chwil.
    W sercu mam cichą nadzieje ze Zbyszek to wszystko przemyśli.
    A teraz to tylko niech ją tam chłopaki w tym kinie dobrze rozbawią;)
    czekam na kolejny :D
    Metka.

    OdpowiedzUsuń