czwartek, 11 kwietnia 2013

8.



- Andrzej, mam sprawę.
- Tak, Melka?
- Chciałbym wziąć wolne od czwartku do wtorku. Jest to możliwe?
- Myślę, że tak. Poprosimy chłopaków, żeby ograniczyli kontuzje.
- I tak muszą je ograniczyć, dawno nie trenowaliśmy pełnym składem.
- Tak, to fakt. Całe szczęście, że za jakieś 2 tygodnie Piter już wróci. - Tak, Nowakowski, chociaż się starałam nie okazywać tego, że wiem co do mnie czuje, w naszych spotkaniach zaczęło się pojawiać jakieś niezdrowe napięcie. Boję się, że stracę przyjaciela.
- Melka, po treningu zajmiesz się Zibim. - o cholera....
- Oczywiście. - uśmiecham się najnaturalniej jak jest to możliwe na chwile obecną i z przerażeniem w oczach idę na halę.
A może los daje nam szansę na kolejną rozmowę, ale może po tej będzie lepiej, a nie gorzej.

***

Trening dobiega końca, a mi się z nerwów ręce zaczynają się pocić, błądzę oczami po całej sali, byleby nie spojrzeć na Ciebie. Boję się. Wszystkiego się boję, jak mała dziewczyna, która zgubiła się w centrum handlowym.
Koniec. Za jakieś 20 minut się spotkany .....
- Zbyszek, dzisiaj Melka się tobą zajmie. Zgłoś się do niej.
- Ok - albo jest Ci to obojętne, albo nauczyłeś się dobrze ukrywać emocje. Oddaliliśmy się, kiedyś bym Cię w takiej sytuacji rozszyfrowała, a teraz .... nie potrafię.

***

Czekam na Ciebie w gabinecie głównego fizjoterapeuty, którego dzisiaj nie ma.
Puk, puk.
- Proszę. - otwierasz drzwi i wchodzisz niepewnym krokiem - Nie musiałeś pukać.  - próbuję się uśmiechnąć,  ale strach w tym momencie mnie skutecznie paraliżuje.
Cisza, oboje nie wiemy co robić  co powiedzieć,  tkwimy znowu w martwym punkcie. Nie chcę tego, chcę ruszyć,  chcę w końcu do cholery zacząć iść. Od dwóch lat stoję w miejscu. Chcę i w końcu muszę się zebrać do dalszego funkcjonowania.
Kładziesz się na stole do masażu.
- Łydka? - pytam dla formalności, chyba tylko po to żeby przerwać tą niezręczną, kaleczącą uszy ciszę.
- Tak, ostatnio znowu mi dokucza.  
Cisza.
Cisza.
Kończę już masaż, zmarnowaliśmy prawie pół godziny,  żadne z nas się nie odezwało. Ja tak kurwa dłużej już nie mogę. Kończę szybko masaż. siadasz na stole.
- Zbyszek. .... Poczekaj, porozmawiajmy. - wpatruję się błagalnie w Twoje oczy.
- O czym? Melka, o czym ty chcesz jeszcze ze mną rozmawiać. Chyba w parku już wszystko sobie powiedzieliśmy.
- Dlaczego od tamtej pory mnie ignorujesz? Przecież normalnie rozmawialiśmy, a potem nagle znowu jakby tamtej rozmowy nie było.

You left with no goodbye, not a single word was said
No final kiss to seal any sins
I had no idea of the state we were in.

- Dla mnie to też jest trudne! - krzyczysz. Zbliżasz się do mnie, nasze twarze są tak blisko, patrzysz mi w oczy. Chcę odwrócić wzrok, wiem do czego takie spojrzenia między nami zawsze prowadziły. - Oddałaś mi wtedy to pudełko, przeglądałem jego zawartość wielokrotnie i za każdym razem wspomnienia wracały wyraźniejsze. - Twoje oczy zachodzą delikatną mgłą, ten widok sprawia, że po moim policzku spływa pierwsza łza. Miałam być silna, miałam już nie płakać, obiecywałam to sobie i przede wszystkim Iwonie. - Mela, nie płacz. Nie chcę, żebyś kolejny raz przeze mnie cierpiała. Przepraszam. Po prostu, wtedy odeszłaś bez słowa pożegnania, a gdy już prawie zapomniałem znowu los krzyżuje nasze ścieżki.

I know I have a fickle heart and a bitterness
And a wandering eye, and a heaviness in my head.

- Zbyszek, proszę pamiętaj mnie. Oboje powinniśmy pamiętać, to co było między nami.

When was the last time you thought of me?
Oh have you completely erased me from your memories?

- Pamiętam. Mała, wszystko pamiętam. - zbliżasz się jeszcze bardziej i mnie całujesz. Choć wiem, że nie powinnam, nie protestuję. Wplatam ręce w Twoje włosy i poddaję się rozkoszy. Tak bardzo pragnęłam poczuć Twoje usta na moich, Twoje ręce błądzące po moim ciele. Odrywam się od Ciebie i patrzę Ci w oczy.
- Nie powinniśmy. Bartman, nie powinniśmy. Masz dziewczynę.
- Wiem, ale to jest silniejsze ode mnie. - Wtulam się w Twoją klatkę piersiową. Jestem bezpieczna, w tej chwili jestem bezpieczna, nie wiem co będzie potem, ale wiem, że w tej chwili jestem znowu szczęśliwa.
- Kocham cię. Nigdy nie przestałam. - mówię w Twoją koszulkę, która nadal pachnie tymi samymi perfumami.
- Też cię kocham. Wiesz, wpadliśmy w rutynę, zgubiliśmy nasze uczucie i dopiero twoje odejście dało mi do myślenia. Wtedy zrozumiałem jak ważna dla mnie jesteś.

I often think about where I went wrong
The more I do, the less I know.

Znowu się całujemy, zachłannie, namiętnie, stęsknieni siebie. W pewnej chwili Twoje ręce błądzą pod moją koszulą, rozpinasz guziki.
- Nie tutaj. - szepczę Ci do ucha, łapiąc za rękę. - Jedźmy do mnie.

***

I gave you the space so you could breathe,
I kept my distance so you would be free,
And hope that you find the missing piece
To bring you back to me.

Parkuję swój samochód na parkingu przed blokiem, zaraz zjawiasz się swoim audi i parkujesz tuż obok. Wysiadasz i zmierzamy na górę. Zamykam drzwi i jesteśmy już tylko my. Poddajemy się chwili, śpiące w nas do tej pory uczucia budzą się jeszcze potężniejsze niż kiedykolwiek. W drodze do sypialni pozbywamy się szybko naszych ubrań. Rzucasz mnie na łóżko, i zapominamy się w sobie. Liczy się TERAZ, liczymy się MY.

***

- Zostaniesz? - pytam podnosząc głowę z Twojej nagiej klatki piersiowej i spoglądając błagalnie w oczy. Wahasz się, to boli, a obiecywałeś, że mnie więcej nie zranisz...
- Tak, dzisiaj zostanę. - mówisz uśmiechając się, ale mnie ta odpowiedź nie satysfakcjonuje.
- Chcę, żebyś został już na zawsze. - mówię, po czym delikatnie całuję Cię w usta.
Zasypiam wtulona w mężczyznę, którego kocham, lecz wciąż mam tyle obaw, pytań. I mam wyrzuty sumienia, bo przecież masz dziewczynę i nieważne jaka jest, kocha Cię. Ranisz ją, Bartman, ranisz mnie tą niepewnością w głosie i ranisz siebie, będąc niezdecydowanym, postępując pod wpływem chwili.
ale przecież Ty zawsze robiłeś to, co chciałeś często nie zważając na innych. Raniłeś i wciąż ranisz.
Czy moje serce zniesie kolejne rany?
Czy jesteś w stanie przestać ranić wszystkich i siebie?
A co jeśli, zauważysz, że nie jestem taka jak kiedyś?
Czy zostaniesz?
Baby, please remember me once again.

2 komentarze:

  1. Ej, ale to nie koniec? Mam nadzieję, bo bym chyba umarła z tęsknoty. O rozdziale nie mogę nic powiedzieć, bo najzwyczajniej w świecie brak mi słów! CUDOWNY!

    POZDRAWIAM CIEPLUTKO :*

    OdpowiedzUsuń
  2. I co przyniesie ta chwila zapomnienia, ta chwila bądź co bądź szczęśliwa dla niej. Bo jak bardzo podświadomie pragnęła tej bliskości z Bartmanem, ale czy on zostanie, czy nie zrani kolejny raz. OBY.
    Bardzo fajny,;) czekam na kolejny:))
    pozdrawiam,
    Metka;))

    OdpowiedzUsuń