niedziela, 14 października 2012

3.



O dziesiątej jestem już na miejscu korzystając z okazji wybieram się do mojego dawnego lokum. W mieszkaniu w Warszawie mieszka teraz tylko moja dawna współlokatorka Majka. Dzisiaj niestety jest w pracy więc jej nie spotkam. Idę po schodach na 4 piętro, z każdym stopniem mam wątpliwości, z każdym stopniem coraz wyraźniej widzę momenty z przeszłości. Jak wnosiłeś mnie na górę, bo skręciłam kostkę na lodzie, jak mnie całowałeś przed drzwiami na pożegnanie. Przekręcam kluczyk. Drzwi otwierają się z charakterystycznym skrzypnięciem co wywołuje kolejny napływ wspomnień. Buty i torebkę zostawiam w przedpokoju. Zmierzam w stronę kuchni, oparta o framugę przyglądam się pomieszczeniu. Widzę trochę już rozmazany obraz Ciebie robiącego jajecznicę na śniadanie, podśpiewujesz przy tym tylko Tobie znaną piosenkę. Salon, leżę na kanapie z głową na Twoich kolanach bawisz się moimi włosami i wysłuchujesz jaki to koszmarny dzień miałam na uczelni, później opowiadasz o treningu, o kolejnym zbliżającym się meczu. Twoje oczy zawsze świeciły gdy mówiłeś o siatkówce. Zatrzymuję się przed drzwiami do mojego dawnego pokoju. Nic się nie zmieniło od tego dnia w którym podjęłam decyzję o wyjeździe. Spakowałam się z pomocą Majki a Krzysiek zabrał mnie do Rzeszowa. Jest, sporawe, czarne pudełko stojące w koncie. Po nie tu przyszłam.

*********

Stoję oparta o samochód Pita. Obserwuję ludzi przed lotniskiem, większość ma na sobie biało-czerwone koszulki, szaliki, flagi i wszystko co tylko można określić barwami narodowymi. Prawdziwych kibiców jest więcej niż sezonowców albo hotek. Przyszli tu po to, by Was wesprzeć  by pokazać że nie jesteście sami, by udowodnić  że słowa: "dumni po zwycięstwie, wierni po porażce" są prawdą. Ciekawi mnie czy wiecie ilu ludzi przekonaliście do siatkówki. U niektórych kończy się na kibicowaniu, ale niektórzy postanowili spróbować swoich sił na parkiecie. Jedni zostali na dłużej, a inni stwierdzili, że to nie dla nich. Dalej trochę przy nowym audi stoi Twoja siostra, co jakiś czas nerwowo spogląda na zegarek. Z gmachu lotniska wyłania się Pit, machający do mnie z szerokim i szczerym uśmiechem. Odwzajemniam gest, lecz po chwili uśmiech blednie bo za nim idziesz Ty. Rozmawiacie przez chwilę, otacza was nowa grupka fanów. Autograf, zdjęcie, autograf, autograf, zdjęcie. To wszystko za czym tak tęskniłam: Twoje czarne włosy, zielone oczy, umięśnione ciało i uśmiech, którym zdobyłeś moje serce. W końcu po 15 minutach grupka znika. Żegnacie się. Pit zmierza do mnie szybkim krokiem, a ja jak skończona idiotka gapię się na Ciebie i zastanawiam czy dalej używasz tych samych perfum, tego samego szamponu i czy Twoje usta tak samo smakują jak 2 lata temu. Czuję nagle ręce Piotrka na swojej talii, podnosi mnie i mocno przytula. Tylko jego silne ramiona trzymają mnie w tej chwili, bez niego rozpadłabym się.

*********

Poszliśmy jeszcze do restauracji na obiad. Siatkarze dużo jedzą.
Całą drogę do Rzeszowa prowadzi Piter. Porozmawiałam z nim trochę, zapytał o pudełko powiedziałam, że są to jeszcze moje rzeczy z Warszawy, które Majka znalazła jak robiła porządki. Opowiada teraz o Londynie, o nastrojach przed meczami, o nadziejach, o przeczuciach przed meczem z Rosją i o gorzkim smaku porażki. W jego oczach pojawia się smutek gdy o tym mówi. Igrzyska skończyły się dla Was stanowczo za wcześnie. Jestem zmęczona, nawet nie wiem kiedy zasypiam.

*Siedzę w swoim mieszkaniu, znowu sama. Oglądam jakiś mecz, za oknem leje jak z cebra, a chciałam się wybrać na spacer. Słyszę dzwonek do drzwi, zmierzam wolnym krokiem w tym kierunku. Otwieram i staję oniemiała. Stoisz w drzwiach cały przemoczony. Twoje oczy, zielone, takie piękne, patrzą na mnie przepraszającym wzrokiem. Moje natomiast przybrały wielkość pięciozłotówek.

- Co tu robisz? - pytam wyraźnie zdziwiona. Byłeś ostatnią osobą, której się spodziewałam

- Proszę, wybacz mi i daj nam drugą szansę.

Robisz delikatny krok w moją stronę, dzieli nas już niewielka odległość. Gładzisz ręką mój policzek i składasz delikatny pocałunek na moich ustach. Delikatny, niepewny, ale też upragniony. Tak bardzo tęskniłam. Stoisz nadal wystarczająco blisko. Robię maleńki kroczek i mocno wtulam się w Twoją klatkę piersiową*

Słysze niewyraźny głos Pita, który burzy mój idealny świat. Otwieram zaspane oczy.

- Już jesteśmy. Pomóc ci z tym pudłem? - mówi troskliwie.

- Nie, nie trzeba, ale może wejdziesz na kawę?

- Nie, pojadę już. Do zobaczenia na treningu. - Podchodzi i niepewnie mnie przytula. Może Pani Maria miała rację. Ranię go jeśli to prawda.

Patrzę jak się odwraca, wsiada do samochodu i odjeżdża.

****************

Powolnym krokiem wchodzę po schodach.

Wino, dwa pudełka i cały wieczór przede mną. Jedno, to które zabrałam z Warszawy dwa lata temu i to, które Majka miała Ci oddać  Zaczynam od tego pierwszego. Wspólne zdjęcia  prezent, który miałam dać Ci na urodziny, ale nie zdążyłam. Moja bluzka, którą tak kochałeś. Mówiłeś, że jak kiedyś będziesz grał w kadrze to będę miała koszulkę z Twoim numerem i będę musiała być na wszystkich meczach. Nie byłam na żadnym. Wiele razy Krzysiek mi to proponował, ale odmawiałam, wiedziałam, że sprawiam mu tym ból. Wtedy nie widziałam innego rozwiązania, za wszelką cenę chciałam uciec. Zmieniłeś się przez ten czas. lekki zarost, o którym wcześniej nawet nie myślałeś, teraz często gości na Twojej twarzy. Przybyło Ci mięśni, ale to tylko uczyniło Cię bardziej seksownym w moich oczach. No i ten tatuaż. Napis mi się podoba. Kiedyś Cię zapytam co on dla Ciebie znaczy. Ciekawe tylko czy będę miała ku temu okazję?

Drugie pudełko: Twoje rzeczy. Twoja bluzka, w której tak często chodziłam chociaż była bardzoooo za duża  prezenty od Ciebie. Klucze do Twojego mieszkania. I to co zawsze było i będzie dla mnie najcenniejsze: medal, który mi dałeś jako "dowód miłości". Pamiętam tą scenę.
"Byliśmy razem już dwa miesiące, wtedy wydawało nam się, że to już tak na zawsze, do śmierci. Łatwo tak mówić  gdy ma się 17 i 18 lat i gdy o życiu wie się jeszcze nie wiele, a o prawdziwej i wiecznej miłości nic.
Miałeś z Miśkiem Mistrzostwa Europy w plażówce, oczywiście byłam i dopingowałam, wygraliście. Byliście tacy dumni, nic więcej do szczęścia nie potrzebowaliście, nie myśleliście o przyszłości. Gdy emocje trochę opadły, szepnąłeś mi do ucha, że ten medal jest dla mnie. Gdy wracaliśmy już do Warszawy, było chłodno i dałeś mi swoją bluzę, dopiero w swoim pokoju, w internacie znalazłam w kieszeni ten medal. On na prawdę był dla mnie, wtedy też zrozumiałam ile dla siebie nawzajem znaczymy."

  A teraz, czy w ogóle będziemy potrafili ze sobą rozmawiać?
    Czy będziemy krzyczeć?
      Czy milczeć?






*************************
Rozdział urodzinowo-Domkowy ;D  bo to take małe wesołe, co jak się wkurzy to rozwala drzwi :*

Kocham Cię i dziękuję za wszystko <33


Co do rozdziału; to ni ma szału :P

3 komentarze:

  1. ahhhh biedna cierpi,, ale jednak nadal go kocha.. Prawdziwa miłość nigdy nie wygaśnie! hmm... jestem ciekawa jak to potoczy się dalej, czy będą znów razem, czy moze będzie z Pitem? Już nie mogę doczekać się następnego;))
    @meeeetka

    OdpowiedzUsuń
  2. błagam pisz *.* przeczytałam wszystkie posty w nocy i ni mogłam spać z wrażenia. Proszę napisz jeszcze :3

    POZDRAWIAM ;)

    P.S. Liczę na Ciebie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te słowa. :**** Ciężko ostatnio z weną i czasem ;C jednak planuję coś tu dodać w najbliższej przyszłości ;D

      Usuń