Nie mogłam zostawić siatkówki, za wiele dla mnie znaczy. Tylko za rozkochanie mnie w siatkówce Ci dziękuję. Zastanawiałam się czy medycyna czy możne konkretniej fizjoterapia. Zdecydowałam się na to drugie. Dzięki Tobie po części.
Krzysiek załatwił mi pracę w Asseco Resovi. Jestem asystentką fizjoterapeuty. Tak, wiem nie ma to jak praca załatwiona po znajomości, ale dzięki temu zajmuję się tym co kocham.
Idę na kolejny trening. Mimo wszystko kocham tą bandę facetów. W drodze na halę spotykam Igłę, na powitanie mocno mnie przytula i całuje w policzek.
- Hej Melka. Wiesz, musimy się spotkać po treningu. Co powiesz na kawę?
- Z tobą zawsze i wszędzie Krzysiu.
Oboje uśmiechnięci, zajęci rozmową o pierdołach wchodzimy na halę. Krzysiek idzie się przebrać a ja zmierzam w stronę Pita żeby mu rozmasować trochę plecy. Musze się przyznać, że często gapię się na ich mięśnie...
Przez cały trening Ignaczak wydawał mi się jakiś zamyślony, jakby czymś sie martwił. Obawiam się, że może mieć to związek z naszą rozmową. Teraz czekam na niego pod halą. O idzie, chyba się spieszył bo nawet włosów nie wysuszył. Jak się przeziębi to nie moja wina.
- Tam gdzie zawsze? - można to traktować jak pytanie retoryczne, bo wiem, że pójdziemy do naszej ulubionej kawiarni.
- Tak.
Idziemy rozmawiając o bzdetach. Wchodzimy do pomieszczenia, nie ma tu dużo ludzi. Siadamy przy naszym ulubionym stoliku przy oknie. Zawsze obserwowaliśmy ludzi na zewnątrz, niektórzy nas śmieszyli. Rozmawiając przez telefon śmiesznie gestykulowali, miny które robiło dziecko wysłuchując krzyczącej na nie matki. Wszystkie takie małe rzeczy, bo przecież jakby nie patrzeć nasze całe życie składa się z maleńkich szczegółów, które tworzą naszą osobowość.
Zamawiamy kawę, Krzysiek jeszcze pozwolił sobie na kawałek szarlotki. Pochłania go z prędkością światła. Siedzimy, rozmawiając o tych ludziach na zewnątrz. W pewnym momencie, dociera do mnie, że on chce mi coś powiedzieć ale się boi. Tylko pytanie: Czego?
- Krzysiu, wiem, że nie zaprosiłeś mnie tu żeby gadać o pierdołach. O co chodzi? - patrzę mu w oczy, szukając tam odpowiedzi. Jedyne co mogę dostrzec to obawa. Tylko cholera jasna przed czym?
- No tak. Bo wiesz jest taka sprawa. Nie chciałem żebyś się dowiedziała z internetu albo dopiero od trenera. Jest już pewne kto zastąpi Grozera. - przerywa, następuje cisza. W mojej głowie walka myśli. No kurna mów w końcu.
- Kto? Kto go zastąpi? - nie wytrzymuje. Nie wiem czemu ale mam jakieś dziwne poczucie lęku. Bo czego ja się mam bać, sama nie wiem co się ze mną dzieje.
- Zibi. - mówi, ściszonym tonem. Coś we mnie pęka. Wydaje mi się, że to mur którym się broniłam przed wspomnieniami o Tobie.
- Krzysiu, przepraszam, ale ja już, chyba pójdę. Dziękuje, że mi to powiedziałeś.
- Odprowadzić cię? - już wiem czego się obawiał. Mojej reakcji, tego, że pod wpływem impulsu mogę zrobić coś głupiego.
- Nie, nie trzeba. Chcę pobyć sama. Nie obraź się, proszę.
- No coś ty, rozumiem. Tylko nie rób nic głupiego.
Idę ulicami Rzeszowa. Nie obserwuję osób, które mijam, nie zastanawiam się nad ich życiem, ich problemami, ponieważ moje własne mnie przerastają. Wchodzę do mieszkania. Jego wystrój mi się nawet trochę nie podoba. Urządziłam je tak, jak Ty byś tego na pewno nie zrobił. Wszystko na odwrót. Ściany są pomalowane na kolory których nie znosisz. Zasłony w oknach, chociaż wiem, że wolałbyś rolety, ja też ale wtedy nie chciałam, żeby taka rzecz jak chociażby kubek do kawy mi o Tobie przypominał. Biorę z kuchni swoje ulubione wino i kieliszek, idę w stronę łazienki, długa kąpiel to to czego mi trzeba, włączam radio, lecą jakieś wesołe piosenki, ale mnie to nie obchodzi wciąż słyszę Twoje imię wypowiadane przez Ignaczaka. Odbija się echem w mojej głowie, teraz kompletnie pustej, o niczym nie myślę tylko o Tobie.
Wychodzę z łazienki, w szlafroku, w kolorze, którego nie lubisz, kiedyś miałam niebieski, bardzo go lubiłeś, teraz mam strasznie mało niebieskich rzeczy. Spoglądam pod łóżko, znajduje się tam pudełko, a w nim, przeszłość, nasza wspólna przeszłość. Nie jeszcze nie jestem gotowa, może jutro, a może za miesiąc, zajrzę tam, na pewno zajrzę. W końcu przeszłość mnie dogoniła, teraz muszę się z nią zmierzyć, z Tobą.
Na piżamę zakładam za dużą, ciepła bluzę, wychodzę na balkon, niebo jest dzisiaj piękne. Słysze jak z radia wydobywają się pierwsze nuty piosenki 3 Doors Down - Here Without You.
Pierwsza łza spływa po moim policzku, na pewno nie ostatnia tej nocy.
+++++++
no jest jedynka :P i tak poza tym to #HappyBirthdayBartoszKurek Biczyssss XD