Patrzy na blondynkę, śpiącą spokojnie przy jego boku, czuje się podle. Okłamuje ją, wszystkich dookoła i samego siebie. Prawda jest jednak taka, że on, Zbigniew Bartman, pogubił się w uczuciach. Amelka jest dla niego ważna, ponieważ przeżyli razem dużo, przeszli przez wiele ciężkich momentów, pomagali sobie. Jest przeszłością. Z Asią nie znają się tak dobrze, są razem coś koło roku, przez ten czas nie ma mowy o znaniu się "na wylot", jest między nimi dobrze, a przynajmniej tak się wydaje, ale czy jakby było tak dobrze, wracałby ciągle do Zarzyckiej. Teraz musi zadecydować, która z nich będzie przyszłością. Nie jest jakimś pieprzonym poligamistą, nie lubi ranić ludzi. Na chwilę obecną postępuje jednak wbrew wszystkim swoim zasadom.
Potrzebuje rozmowy, takiej męskiej przy kieliszku, a może i całej butelce. Tylko kogo tu może wyciągnąć do baru. Kosoka, Nowakowskiego, a nawet Ignaczaka nie - za dużo wiedzą od Melki, nie byliby w stanie spojrzeć na to z jego perspektywy, zawsze będą nawet minimalnie skłaniać się ku Zarzyckiej.
Achrem, Lotman, Dobrowolski, a może Perłowski? Kogo powinien się poradzić. Wszyscy znają Melkę, niektórzy trochę Asię. Kogo powinien się poradzić, będąc na życiowym rozstaju, kto będzie w stenie mu pomóc? Tylko, że on nie chce rady, on chce gotowej odpowiedzi co ma zrobić i jest tego gdzieś głęboko świadom. Jest niecierpliwy, doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Rucek! Tak, to jest najlepsza możliwość, przecież jest jego kolegą z pokoju. Spędzają ze sobą mnóstwo czasu. Na pewno nie odmówi mu pomocy.
Wieczorem jedzie w stronę Kędzierzyna, nie zwraca uwagi na niektóre przepisy i mało go obchodzi nawet stan dróg, po prostu dziury stara się omijać. Gdy już siedzi z Michałem w barze, nie mówi nic, bo zapomniał od czego miał zacząć, co właściwie jest początkiem tej historii. Poznanie Melki, czy jej ponowne pojawienie się, właśnie się nad tym zastanawia. Ignoruje pytające spojrzenie towarzysza, prosi barmana od razu o dwie kolejki. Pije jedną po drugiej, nie zapija, ostry smak alkoholu był mu potrzebny.
- Teraz mogę mówić. - informuje, po czym wyrzuca z siebie wszystko po kolei. Opowiada sporą część swojego życia, ale wie, że Michałowi może ufać, bo nie raz rozmawiali o problemach, prywatnych sprawach.
- Zibi, sam nie wiesz czego chcesz, więc jak mam ci pomóc? Wybierasz, tak jak sam zresztą powiedziałeś, między kobietą, która była twoją pierwszą poważną miłością, a kobietą, która na nowo pokazała ci to uczucie. Czy chcesz drugi raz pakować się do tej samej rzeki?
- Właśnie tego się boję chyba najbardziej, że nam znowu nie wyjdzie, coś się schrzani. - piją kolejne porcje trunku.
- Z tego co mówiłeś, do Melki ciągnie cie przywiązanie, jakiś sentyment, ale wydaje mi się, że gdyby była ważniejsza od Aśki dawno byście byli już razem, a tak nie jest.
- Czy można kochać dwie kobiety jednocześnie? Wiesz, one są zupełnie inne i chyba dlatego nie potrafię wybrać, Mela jest zabawna i trochę niepokorna, a Asia jest delikatna i zawsze stara się mnie zrozumieć, czasami nawet jej się dziwie, sam mam siebie dość, a ona nadal przy mnie trwa.
- Mela nie wytrzymała, ale też Ty się uspokoiłeś. I Ty i ona się zmieniliście przez te kilka lat i nie możesz wybierać jej patrząc na wasz stary związek.
- To był bardzo udany związek, szczęśliwy okres w moim życiu, bardzo pracowity, owocny. Jest moją bratnią duszą, wiem to, nadal potrafimy godzinami gadać o wszystkim. - wlewa w siebie kolejno dwa kieliszki. - Może losowanie zapałek? - pyta ze zrezygnowanym uśmiechem.
- Chcesz poddać swoją przyszłość przypadkowi? Uwierz mi, że nie.
- No to co mam zrobić?!
- Moja propozycja jest taka, żebyś już więcej nie pił. To ci nic nie da, nie rozwiąże problemu.
- Mela by to samo powiedział, a Asia czekałaby aż schleję się do nieprzytomności.
- Chłopie chodź już.
Mruży oczy, podrażniony jaskrawym, ostrym światłem. Lekki ból głowy, tylko to przypomina mu wczorajszy mały wyskok. Szybka ocena sytuacji. Spojrzenie na zegarek - 08:16. Przynajmniej nie zaspał. Po chwili jego umysł obiera również dźwięki, słyszy rozmowy przerywane śmiechem z kuchni. Idzie tam i zagląda delikatnie jak małe dziecko. Widzi jak Justyna krząta się po kuchni, robiąc śniadanie, Michał jej pomaga, a ich pociechy czekają grzecznie an jedzenie. Czuje ukłucie w klatce piersiowej i jakiś nagły niedobór tlenu. Ten widok pomaga mu w podjęciu decyzji. Nie przeszkadza im, wraca po cichu do salonu, składa koc i poduszkę, po czym pisze liścik z krótkim "Dziękuję" i wychodzi.
*************
W końcu mi się udało! ;D
Dedykacja dla Ines, bo mnie zmotywowałaś. Dziękuję ♥
Nie wiem ile jeszcze rozdziałów będzie, z pewnością mniej niż więcej.
Dziękuję za wszystkie nominacje. Jesteście świetni! ♥